W obliczu stanu wyjątkowego, trwającego od marca, protestujący obywatele Tajlandii wzywają do obalenia premiera kraju, byłego przywódcy junty, oraz do utworzenia nowej konstytucji. Domagają się również do reformy monarchii króla Maha Vajiralongkorna.
Premier Prayuth Chan-Ocha zaproponował w środę rozszerzenie proklamacji nadzwyczajnej, zwanej „Deklaracją krytycznej sytuacji nadzwyczajnej w Bangkoku”, o kolejne zaostrzenia (mają one zostać zatwierdzone w piątek) i zakazał zgromadzeń pięciu lub więcej osób i zezwolił na aresztowanie każdego naruszenie zasad. W dokumencie zakazano również zgłaszania i publikowania wiadomości, które mogłyby „zaszkodzić bezpieczeństwu narodowemu” i „wywołać panikę”.
Dziesięć tysięcy protestujących zmiotło policyjne barykady, żądając uwolnienia przywódców aresztowanych przez policję w czwartkowym porannym nalocie. Dowódcy opozycji stworzyli wcześniej dokument wzywający do reformy monarchii z 10 żądaniami, włączając konieczność nałożenia na monarchę Tajlandii zakazu do popierania jakichkolwiek zamachów stanu; oraz postulat uchylenia praw, które traktują zniewagę wobec króla Maha Vajiralongkorna i czołowych członków rodziny królewskiej jako przestępstwo. W środę wieczorem rzecznik rządu Anucha Burapachaisri powiedział, że zostaną podjęte kroki prawne przeciwko protestującym, którzy nie szanują monarchii.
„Byliśmy uciskani przez zbyt długi okres. Chcemy równego społeczeństwa” – mówi 26-letnia kobieta uczestnicząca w demonstracji. „Sukces może nie nadejść dzisiaj. Ale to kolejny punkt wyjścia. Stąd będziemy nadal się rozwijać”.
Inna młoda kobieta w wieku 17 lat mówi, że uważa, że polityka jest „sprawą dla wszystkich”. „Tajska demokracja nie jest obecnie prawdziwa”.
Protesty były w większości pokojowe. Jedynym konkretnym incydentem przytoczonym przez rząd w celu wprowadzenia środków nadzwyczajnych był ten, w którym w czwartek demonstranci wygwizdali konwój królowej Suthidy. Następnego dnia dwóch liderów protestu zostało aresztowanych i teraz stoi przed nimi możliwość … odbycia kary dożywocia za, dosłownie, „obrazę majestatu”!
Protestujący to w przeważającej mierze młodzi ludzie, głównie studenci, którzy postrzegają polityczny establishment w swoim kraju jako wrogi ogółowi społeczeństwa.
„Jest jasne, że Prayuth postrzega ludzi jako wroga. I wzajemnie” – lider protestu Panupong „Mike” Jadnok powiedział do tłumu zebranych.„Muszę walczyć o swoją przyszłość” – powiedziała Pin, 22-letnia studentka, która odmówiła podania swojego pełnego nazwiska z obawy przed represjami.
Premier Tajlandii, wciąż odmawia rezygnacji.
W piątek, sprzeciwiając się rządowemu zakazowi gromadzenia, protestujący w Bangkoku przez drugi dzień naparli na policję w hełmach, która szturmowała z pałkami i tarczami. W odpowiedzi, policja wystrzeliła w tysiące demonstrantów ciecz zawierającą żrące chemikalia z armatek wodnych.
Parlamentarne partie opozycyjne, takie jak Puea Thai, potępiły środki nadzwyczajne. Jednak Ministerstwo Gospodarki Cyfrowej, we współpracy z policją, już przygotowuje się do postawienia zarzutów użytkownikom mediów społecznościowych, którzy rozpowszechniali informacje o proteście na Facebooku i Twitterze, powołując się na obecną sytuację kryzysową jako podstawę prawną tego orwellowskiego sposobu postępowania.
#Tajlandia #Bangkok #demostracja #protest #demokracja #monarchia #junta #studenci #Covid_19 #stan #nadzwyczajny #restrykcje #lockdown #zgromadzenie #zakaz
* * * * *
Źródła:
Nikkei Asia : Reuters : South China Morning Post : Bloomberg
Zdjęcia:
Reuters
Add comment